Muzeum Państwowe przedstawia historię szwedzkiej Marynarki Wojennej. Znajdziemy tu można wiele eksponatów, modelów, szkiców czy fotografii. Wszystko na wyciągnięcie ręki. W podwodnym tunelu podziwiać można wrak z XVIII wieku. Wiele atrakcji przygotowanych jest dla „bąbelków”. Najmłodsi mogą przebrać się w piratów, nauczyć wiązać węzły, czy zostać kapitanem w symulatorze statku.
Imponuje sala z kolekcją galionów - drewnianych rzeźb umieszczanych na dziobach okrętów. Ozdoby zwykle nawiązywały do nazwy jednostki i przedstawiały m.in. postać ludzką, zwierzęcą, czy motywy alegoryczne.
Okręty zarówno te „na” jak i „pod” wodą wróciły na mnie szczególne wrażenie.
Okręt Hajen (Rekin) - pierwszy szwedzki okręt podwodny z 1904 r. oraz HMS Neptun - okręt podwodny, który w 1981 r. był świadkiem głośnego incydentu, podczas którego na skałach w okolicach Karlskrony utknął radziecki okręt podwodny S-363 (U-137).
Doprowadzić do tego miała awaria urządzeń nawigacyjnych. W pokrętne tłumaczenie Kapitana (przekonany był, iż dopłynął z załogą do….Polski) nikt nie uwierzył. Po ponad tygodniowym impasie pozwolono radzieckiej łodzi opuścić granicę wód terytorialnych Szwecji. Jako, że jednostka typu 613 w klasyfikacji NATO znana jest jako "Whiskey”, to incydent określono żartobliwie „Whiskey on the rocks” (Whiskey na skałach) nawiązując do popularnej nazwy drinka z lodem.
Jedna z anegdot mówi, iż do wypadku przyczynił się emerytowany komandor szwedzkiej marynarki wojennej, który uwielbiał wędkować w okolicach wyspy Torumskär. Kiedy zauważył on okręt nieprzyjaciela, skrzyknął grupę znajomych i ci dla psoty poprzestawiali pławy (boje) wyznaczające strefę ruchu wodnego. Efekty swojego żartu mogli podziwiać następnego dnia.
O „incydencie” przypominają pamiątkowe tablice umieszczone na wyspie.
W tle żaglowiec szkolny – Jarramas oraz HMS Västervik – łódź torpedowa. Na jej pokładzie przesłuchiwano rosyjską załogę w sprawie - „Whiskey on the rocks”.
HMS Bremön – szwedzki okręt - jego celem było oczyszczanie szwedzkich wód terytorialnych z min.
Z Muzeum ruszyliśmy w kierunku Portu.
W kierunku Polski wypłynęliśmy zgodnie z planem, Steną „Spirit”. Nie wiem kto wymyślił tę nazwę, ale fonetycznie pasuje ona idealnie do atmosfery jaka panuje na statku. Duch sklepu znajdującego się na pokładzie dopada wielu wycieczkowiczów. Nad ranem obudził nas szlagier R. Stewarta - Sailing. Rejs był niezwykle spokojny. Bezproblemowo wyrównałem stan promowego pojedynku na 2:2, niemal punktualnie zameldowaliśmy się w Gdyńskim Porcie.
Dla osób lubiących aktywny tryb życia, podróż promem (z rowerem) do „Korony Karola” zdaje się być idealnym rozwiązaniem. W rejonie Blekinge znajduje się mnóstwo dróg dla cyklistów oraz wiele ciekawych miejsc, zachęcających do wyprawy na drugą stronę Bałtyku. Sam rejs jest niezwykłą przygodą. Jazda po wpisanej na listę światowego dziedzictwa Karlskronie oraz okolicy, zachęciła mnie, do planowania kolejnej podróży jednośladem po Szwecji.Proszę bardzo @Antares
:) . Cieszę się, że dzięki relacji mogłaś przenieść się do czasów dzieciństwa.
:D Na dokładkę serwuję "czołówkę" bajki. https://youtu.be/mqABLvGJm7M
Dziękuję Ci za tą relację - za przypomnienie mi bajki, którą bardzo lubiłam w dzieciństwie, ale nie byłam w stanie sobie przypomnieć jej tytułu; i za pokazanie opcji rowerowych, bo faktycznie są interesujące.
Proszę bardzo @Antares
:) . Cieszę się, że dzięki relacji mogłaś przenieść się do czasów dzieciństwa.
:D Na dokładkę serwuję "czołówkę" bajki. https://youtu.be/mqABLvGJm7M
I takie relacje są tutaj również potrzebne. Ciekawa alternatywa dla wyprawy samolotem. Stena Linę często oferuje rejsy w bardzo niskich cenach więc warto obserwować i korzystać. Dla mnie jeden i chyba niestety dość spory minus tego wszystkiego to bujanie, którego doświadczyłeś w rejsie do Karlskrony. Mój organizm nie lubi bardzo tego typu atrakcji więc tutaj największy problem.
Dzięki @peta. Mieszkając na północy Polski, aż grzech nie skorzystać z którejś z ofert Steny czy Polferries. Ze sztormami to jest loteria. Najpopularniejszy patent podany w relacji na mnie zadziałał. Warto mieć przed wyjazdem przygotowanych kilka scenariuszy, na ewentualność opóźnienia. Polecić mogę rejsy nocne, czas wtedy dosłownie "płynie" szybciej. Jakby rejs był zbyt męczacy to że z powrotem można wrócić samolotem.
:)
Super! W zeszłym roku zrobiłem wyprawę z Karlskrony do Ystad przez Malmö. Też długo po przepłynięciu do Karlskrony trzeba było czekać na rower
;) początkowo myślałem, że źle wysiadałem i że po rower trzeba było się udać gdzie indziej, ale jak zobaczyłem tabliczkę "rowery" to kamień spadł z serca
;) pod tym względem zdecydowanie lepiej jest na trasie Ystad - Świnoujście w Unity Line, rowerem wjeżdża się z autami i się rower po prostu zostawia samemu i zabiera bagaże (ewentualnie można przypiąć gdzieś zapięciem, bo mimo wszystko przezorny zawsze ubezpieczony). I po przypłynięciu wyjeżdża samodzielnie i nie trzeba czekać. Ja akurat wybrałem rejs dzienny, bo raz, że to w jedną stronę płynąłem, a po drugie było o wiele taniej, bo kabina jest obowiązkowa na noc w Stena Line, w ciągu dnia już nie. A że jechałem na wyprawę rowerową z namiotem to noclegi i tak miałem za free
;) W ciągu dnia wykupiłem sobie wejście do pokoju relaksu z widokiem na morze i tam ewentualnie można oko przymknąć, jak się spać zechce
;) opłata nieduża, a spokój był jak w kabinie, a w cenie dodatkowo herbata i inne przysmaki, ciastka itp
:) A sama wycieczka wygląda super
;) Karlskrona jak i inne miejscowości po drodze w kierunku Ystad są piękne. Świadomość, że jest się praktycznie blisko Polski zupełnie zanika, bo tam w Szwecji to jakby w innym świecie
;) Te strzałki na ścieżkach mi się podobają, mi jakoś nie udało się na nie trafić
;) a może dopiero później je namalowali, bo ja byłem w zeszłym roku. To z tego roku ta wycieczka? Polecam następnym razem rowerem wzdłuż Bałtyku przejechać się od Ystad w kierunku Malmö przez Trelleborg. Piękna trasa rowerowa, prawie zawsze jedzie się wzdłuż wybrzeża.
Dzięki @NikodemFM za informacje, nieźle to wykombinowałeś z trasą i noclegiem. Jako, że prom nie jest moim(i kolegi) ulubionym środkiem transportu, to wybraliśmy nocny kurs. Na wycieczce w Karlskronie byliśmy pod koniec września tego roku. Spotkaliśmy tam ekipę, która w była tam piaty raz i ciągle im mało. Oferta o której piszesz (Unity Line) jest kusząca, gdyż dotarcie do Ystad trwa "tylko" 7 godzin. Myślałem bardziej żeby ze Świnoujścia ruszyć w kierunku Carskich Uzdrowisk i dalej na Rugię. Z opcji promowych Gdańsk zachęca popłynięciem do Nynashamn, w "zaledwie" 19 godzin. Powoli czas pomyśleć jaka będzie przyszłoroczna trasa rowerowej wycieczki.
:)
Pinezkiz3city napisał:Powoli czas pomyśleć jaka będzie przyszłoroczna trasa rowerowej wycieczki.
:)Zdecydowanie polecam Alpe - Adria Radweg z Salzburga nad Adriatyk. Nie pożałujesz
;)
Muzeum Państwowe przedstawia historię szwedzkiej Marynarki Wojennej. Znajdziemy tu można wiele eksponatów, modelów, szkiców czy fotografii. Wszystko na wyciągnięcie ręki. W podwodnym tunelu podziwiać można wrak z XVIII wieku. Wiele atrakcji przygotowanych jest dla „bąbelków”. Najmłodsi mogą przebrać się w piratów, nauczyć wiązać węzły, czy zostać kapitanem w symulatorze statku.
Imponuje sala z kolekcją galionów - drewnianych rzeźb umieszczanych na dziobach okrętów.
Ozdoby zwykle nawiązywały do nazwy jednostki i przedstawiały m.in. postać ludzką, zwierzęcą, czy motywy alegoryczne.
Okręty zarówno te „na” jak i „pod” wodą wróciły na mnie szczególne wrażenie.
Okręt Hajen (Rekin) - pierwszy szwedzki okręt podwodny z 1904 r. oraz HMS Neptun - okręt podwodny, który w 1981 r. był świadkiem głośnego incydentu, podczas którego na skałach w okolicach Karlskrony utknął radziecki okręt podwodny S-363 (U-137).
Doprowadzić do tego miała awaria urządzeń nawigacyjnych. W pokrętne tłumaczenie Kapitana (przekonany był, iż dopłynął z załogą do….Polski) nikt nie uwierzył. Po ponad tygodniowym impasie pozwolono radzieckiej łodzi opuścić granicę wód terytorialnych Szwecji.
Jako, że jednostka typu 613 w klasyfikacji NATO znana jest jako "Whiskey”, to incydent określono żartobliwie „Whiskey on the rocks” (Whiskey na skałach) nawiązując do popularnej nazwy drinka z lodem.
Jedna z anegdot mówi, iż do wypadku przyczynił się emerytowany komandor szwedzkiej marynarki wojennej, który uwielbiał wędkować w okolicach wyspy Torumskär. Kiedy zauważył on okręt nieprzyjaciela, skrzyknął grupę znajomych i ci dla psoty poprzestawiali pławy (boje) wyznaczające strefę ruchu wodnego. Efekty swojego żartu mogli podziwiać następnego dnia.
O „incydencie” przypominają pamiątkowe tablice umieszczone na wyspie.
Tablica 1
Tablica 2
W tle żaglowiec szkolny – Jarramas oraz HMS Västervik – łódź torpedowa. Na jej pokładzie przesłuchiwano rosyjską załogę w sprawie - „Whiskey on the rocks”.
HMS Bremön – szwedzki okręt - jego celem było oczyszczanie szwedzkich wód terytorialnych z min.
Z Muzeum ruszyliśmy w kierunku Portu.
W kierunku Polski wypłynęliśmy zgodnie z planem, Steną „Spirit”. Nie wiem kto wymyślił tę nazwę, ale fonetycznie pasuje ona idealnie do atmosfery jaka panuje na statku. Duch sklepu znajdującego się na pokładzie dopada wielu wycieczkowiczów. Nad ranem obudził nas szlagier R. Stewarta - Sailing. Rejs był niezwykle spokojny. Bezproblemowo wyrównałem stan promowego pojedynku na 2:2, niemal punktualnie zameldowaliśmy się w Gdyńskim Porcie.
Dla osób lubiących aktywny tryb życia, podróż promem (z rowerem) do „Korony Karola” zdaje się być idealnym rozwiązaniem. W rejonie Blekinge znajduje się mnóstwo dróg dla cyklistów oraz wiele ciekawych miejsc, zachęcających do wyprawy na drugą stronę Bałtyku. Sam rejs jest niezwykłą przygodą. Jazda po wpisanej na listę światowego dziedzictwa Karlskronie oraz okolicy, zachęciła mnie, do planowania kolejnej podróży jednośladem po Szwecji.Proszę bardzo @Antares :) . Cieszę się, że dzięki relacji mogłaś przenieść się do czasów dzieciństwa. :D Na dokładkę serwuję "czołówkę" bajki.
https://youtu.be/mqABLvGJm7M